niedziela, 6 września 2015

Combs - Peak District - w poszukiwaniu nieśmiałej wiosny

24.02.2014
Dawno to było... ale ten wypad kojarzy mi sie z jednym - jak walczyliśmy z wiatrem i zimnem a i tak radocha z wypadu była ogromna - wariaci, nikt normalny w taką pogode nie kwapi się na takie wyprawy, przynajmniej na szlaku było pusto - tylk my i wiatr. Nie ma co się oszukiwać, luty to niestety jeszcze zima, ale my zmęczeni siedzeniem w domu nie wytrzymaliśmy do wiosny i wyrwaliśmy sie w plener pewnego "pięknego" lutowego porannka, mimo że to jak wyglądało za oknem nie zachęcało do spacerów. Ale co to dla nas. Żadna pogoda nam nie straszna. A więc...








usuwanie błotka z butów















środa, 26 sierpnia 2015

Balos - bailamos

Balos - moja grecka miejscówka na zachodnim krańcu Krety

Wspominamy wakacje...
Dla mnie - laguna to najpiękniejsze miejsce na Krecie. Całej magii dodaje jej również dojazd do tego miejsca. Pamiętam to bardzo dobrze. Po podróży dzień wcześniej wąskimi, krętymi górskimi ścieżkami przyprawiającymi o szybsze bicie serca do plaży Elafonisi, nadszedł czas na Balos. Przewodniki wspominały jedynie o kilometrowej podróży "z buta" między "parking" a "plaża". A tu niespodzianka, wymęczona poprzednią podróżą, miałam nadzieję na normalną trasę, ale zapomnijcie, przecież jesteśmy w Grecji, nie może być tu za łatwo. Wyjeżdżając z Kissamos, mijając port, po prawej stronie widać półwysep, na który należy się dostać aby dotrzeć do słynnego Balos. Gdy ukazał się półwysep, wzdłuż niego widać było pnącą się stromo kamienistą drogę gruntową. Pamiętam, jak z uśmiechem na twarzy i pewnością w głosie stwierdziłam : "ale tą drogą to my na pewno nie pojedziemy!!!" No cóż, byłam w błędzie, nawigacja zaprowadziła nas tam gdzie za ostatnim budynkiem skończyła się droga asfaltowa, a zaczął się park narodowy, gdzie powitała nas miła Greczynka. Wręczyła nam po bileciku wstępu na każdego turystę, odliczyła dwa euro i poinformowała nas, iż ta opłata zostanie przeznaczona na budowę drogi prowadzącej do Balos. No moi drodzy, stwierdziłam, że dzięki greckiej skromności, i skromnej stawce za wjazd to  tej drogi długo jeszcze tam nie będzie. Miła pani dodała, że parking jest 7 kilometrów dalej. E co to na nas, chwila moment i jesteśmy na miejscu. Błąd!!! Jadąc 20km/h ??? Minęły wieki, ale dotarliśmy i znów serce mocno biło od wrażeń. Z parkingu czekała nas wędrówka do naszej laguny. Dużo dreptania, ale czekają udogodnienia - można skorzystać z Donkey Taxi, za opłatą osiołek z większą lub mniejszą chęcią zaniesie nas na swoim grzbiecie do upragnionego miejsca plażowania.
Balos
Reszty nie piszę, zdjęcia muszą wystarczyć










strażnicy parkingowi :)


Widoki jak na górskiej wycieczce


PUNKT FOTOGRAFICZNY Każdy kto tam był ma taką fote, my też :)


Gdzie te taxi???

Kibelki- wersja kryzysowa


kawałek greckiego raju


różowy piasek



happy feet



Parkingowi- zmana popołudniowa