środa, 26 sierpnia 2015

Balos - bailamos

Balos - moja grecka miejscówka na zachodnim krańcu Krety

Wspominamy wakacje...
Dla mnie - laguna to najpiękniejsze miejsce na Krecie. Całej magii dodaje jej również dojazd do tego miejsca. Pamiętam to bardzo dobrze. Po podróży dzień wcześniej wąskimi, krętymi górskimi ścieżkami przyprawiającymi o szybsze bicie serca do plaży Elafonisi, nadszedł czas na Balos. Przewodniki wspominały jedynie o kilometrowej podróży "z buta" między "parking" a "plaża". A tu niespodzianka, wymęczona poprzednią podróżą, miałam nadzieję na normalną trasę, ale zapomnijcie, przecież jesteśmy w Grecji, nie może być tu za łatwo. Wyjeżdżając z Kissamos, mijając port, po prawej stronie widać półwysep, na który należy się dostać aby dotrzeć do słynnego Balos. Gdy ukazał się półwysep, wzdłuż niego widać było pnącą się stromo kamienistą drogę gruntową. Pamiętam, jak z uśmiechem na twarzy i pewnością w głosie stwierdziłam : "ale tą drogą to my na pewno nie pojedziemy!!!" No cóż, byłam w błędzie, nawigacja zaprowadziła nas tam gdzie za ostatnim budynkiem skończyła się droga asfaltowa, a zaczął się park narodowy, gdzie powitała nas miła Greczynka. Wręczyła nam po bileciku wstępu na każdego turystę, odliczyła dwa euro i poinformowała nas, iż ta opłata zostanie przeznaczona na budowę drogi prowadzącej do Balos. No moi drodzy, stwierdziłam, że dzięki greckiej skromności, i skromnej stawce za wjazd to  tej drogi długo jeszcze tam nie będzie. Miła pani dodała, że parking jest 7 kilometrów dalej. E co to na nas, chwila moment i jesteśmy na miejscu. Błąd!!! Jadąc 20km/h ??? Minęły wieki, ale dotarliśmy i znów serce mocno biło od wrażeń. Z parkingu czekała nas wędrówka do naszej laguny. Dużo dreptania, ale czekają udogodnienia - można skorzystać z Donkey Taxi, za opłatą osiołek z większą lub mniejszą chęcią zaniesie nas na swoim grzbiecie do upragnionego miejsca plażowania.
Balos
Reszty nie piszę, zdjęcia muszą wystarczyć










strażnicy parkingowi :)


Widoki jak na górskiej wycieczce


PUNKT FOTOGRAFICZNY Każdy kto tam był ma taką fote, my też :)


Gdzie te taxi???

Kibelki- wersja kryzysowa


kawałek greckiego raju


różowy piasek



happy feet



Parkingowi- zmana popołudniowa



czwartek, 20 sierpnia 2015

Whitby w dwóch odsłonach

Spędziłam dzisiejszy dzień w przepięknej i urokliwej nadmorksiej miescowości Whitby, kojarzona głównie z Hrabią Drakulą. To była moja druga wizyta w tej mieścinie, od poprzedniej wizyty minęły dwa lata. Zastanawiajac sie nad postem, w głowie kiełkowały mi myśłi zrobię porównanie tego jak wyglądało wszystko dwa lata temu i dziś, na zasadzie " to i to jest takie same bez zmian" i " tamto i tamto się zmieniło/ zniknęło/ przybyło". Wyszło jednak inaczej, wybierając zdjęcia okazało się, że moje podejście do zwiaedzania zmieniło się, zauważyłam, iż poświęcam uwage zupełnie innym rzeczom, oczywiście parę elementów pozostaje bez zmiany. Ale tak, moją uwage tym razem przykuły inne sprawy. Nie wiem czy to jest spowodowane tym, iż drugi raz tam była, i pewne rzeczy wydawał sie zbyt oczywiste, czy też mój sposób postrzegana świata się zmienił.
Co nie zmienia faktu- Whitby jest piękne.
Za pierwszym razem byliśmy tam w czerwcu, bez tłumów, cisza i spokój, tylko hulający wiatr.
Za drugim razem- sierpień - szczyt sezonu, gwarno, tłumnie, gdzieś zniknęła poprzednia cisza i spokój, ale hulający wiatr bez zmian nadal hula.
DZIŚ - petunie

DZIŚ -Zabytkowe centrum

DZIŚ - Ruiny opactwa w Whitby

DZIŚ - Piraci zaparkowali na środku pola


DZIŚ - krzyż na cmentarzu

DZIŚ - spojrzenie z góry w dół

DZIŚ - panorama Whitby


DZIŚ - panoram Whitby

DZIŚ - panoramicznie


DZIŚ - poławiacze krabów






KIEDYŚ- plaż w Whitby