Pierwszego dnia naszych wakacji raczyliśmy się przepiękną panoramą tej wyspy i wtedy myśleliśmy "jesteśmy tak blisko a jednak przyjdzie nam poczekać parę dni. Tam też dotrzemy ale później". Już wtedy, podczas przejazdu autokarem krętymi drogami Gomery ciągle towarzyszył nam majestatyczny widok wulkanu Teide.
No i nadszedł wreszcie ten moment, nasze stopy lądują na nabrzeżu Teneryfy w porcie Sanata Cruz de Tenerife . Wyspa wita nas ciężkimi, ciemnymi skłębionymi chmurami, ale mimo to jest przyjemnie ciepło. Lekkie obawy o nieproszony deszcz towarzysza nam przez cały dzień. Opuszczamy port, docieramy na deptak wzdłuż ruchliwej drogi, tłum turystów miesza się z tłumem tutejszych turystycznych zaganiaczy oferujących wachlarz rozrywek i atrakcji. My przeprowadzamy szturm na budkę informacji turystycznej.