niedziela, 6 października 2019

Jak nie wędrować po górach na naszym przykładzie! 7 grzechów wędrowca. Zdobywamy Alpy Francuskie - Chamonix

Możemy słuchać smutnych doniesień dostarczanych przez media o turystach, poszkodowanych w górach albo nawet o ofiarach gór. Możemy ich ganić za nieodpowiedzialność, brak przygotowania. A tak naprawdę sami popełniliśmy te same błędy co turyści, którzy na Giewoncie nie mieli tyle szczęścia co my. Mądry Polak po szkodzie- mawiają, mawiamy i my. Ale czy na pewno ten Polak pozostanie z tą mądrością na długo (na zawsze)?

Postanowiłam zebrać w paru punktach jakie błędy popełniamy w górach. Najpierw sama myślałam, że to nie jest nasz dobry dzień, teraz z perspektywy czasu i po przemyśleniach wiem, co zrobiliśmy źle. My po naszej porażce wyciągnęliśmy wnioski, a pozostałe dni urlopu były już bardziej przemyślane i planowane. Jak w góry to idźmy w nie odpowiedzialnie.

1. Co się odwlecze, nie uciecze

Jako, że poprzedni dzień i poprzedzającą go noc spędziliśmy w podróży. Pierwszego dnia "zlaliśmy" dzwonki budzika, przełączając na  niekończącą się drzemkę. Późna pobudka, późne śniadanie. Gdzie my jesteśmy? Co dziś będziemy robić? Początki zawsze są chaotyczne i spontaniczne. Z kempingu wyjeżdżamy samochodem, po to by po godzinie wrócić, zostawić auto i udać się na ... przystanek autobusowy. Chaos. A wskazówki zegarka tykają. "Już" o 11.30 jesteśmy pod dolna stacją kolejki gondolowej na górę Le Brevent. Kupujemy bilety po kilku minutach spędzonych w kolejce i udajemy się do gondoli - tam na nasze szczęście nie ma kolejki. Wysiadamy na stacji pośredniej De Planpraz. Przesiadamy się zwinnie do kolejnej kolejki by chwile później w dużym turystycznym gronie podziwiać przepiękne widoki z wysokości 2,5 tysiąca m npm. Jest pięknie, powietrze rześkie, słońce przyświeca. Rozglądamy się wokół, focimy, mamy czas, przecież jesteśmy na wakacjach.

2. Jakoś to będzie na tym szlaku. Co my? My nie damy rady?

Wszystko pięknie. Lato, wakacje, urlop, góry i my. Zaraz, zaraz co my to mieliśmy właściwie dziś robić. Ah, ten szlak. Tu są podobno jakieś fajne jeziorka.
To co idziemy? Ale jakim szlakiem? 
Dobrze, że mieliśmy mapę. Pośpieszne przestudiowanie mapy i jest zarys planu. Tu się orientujemy, jak wiele czasu pochłania kontemplowanie pięknych widoków. Żeby trochę zaoszczędzić na czasie, postanawiamy nie schodzić szlakiem w okolice pośredniej stacji kolejki, tylko zjechać kolejką. Co cwaniaki jesteśmy? A no! Nogi i czas jednocześnie oszczędzony. Silni, zdrowi, pełni energii i zapału ruszamy na szlak- cel najbliższe jeziorko Lac Cornu. Ale cóż, z tego jak tu panowie paralotniarze szykują się do startu.
Parę zdjęć? 
Eeee zdjęcia, pobawmy się w filmowców. Czas zaoszczędzony spożytkowaliśmy na żegnanie odlatujących śmiałków. Na szlak wchodzimy o 13.30 !!! Ciągle mijamy wędrowców, praktycznie bez przerwy z kimś się mijamy. Trochę ta sytuacja nas spowalnia, co chwile trzeba się zatrzymać i kogoś przepuścić na wąskiej ścieżce. Ale przecież, my mamy tak mało czasu- pojawiają się nasze pierwsze obawy! Wszyscy schodzą z góry.
Czy pod górę ktoś jeszcze oprócz nas idzie?  
Szybko orientujemy się, że za nami ani przed nami nikogo już nie ma. Pod górę idziemy tylko my. Dziwne, co nie?

3. Pogoda zmienną jest. Idziemy dalej czy pora wracać?

Docieramy do przełęczy Col Du Lac Cornu. Tam ostatnie grupki robią sobie przerwę na odpoczynek. My też. Pora na kanapki i herbatkę z dobrym widokiem. Ale na horyzoncie pojawiają się pierwsze znaki na niebie. Z tyłu głowy kiełkuje ziarenko niepewności. Zaczyna się chmurzyć. Pogoda się zmienia.
Ale takie niewinne obłoczki, w ogóle przesuwają się w przeciwną stronę, niż tą gdzie my idziemy dalej. Nie ma co się martwić. 
Tu mieliśmy moment na podjęcie decyzji czy zawracać czy iść dalej. Od razu założyliśmy, że nie zdążymy dojść do żadnej stacji przed jej zamknięciem. Idziemy dalej. Zaczynają się kolejne atrakcje. Na powitanie wychodząc nam kozice. Mijają nas zaledwie w odstępie kilku metrów. Szlak robi się wymagający, przedzieramy się przez rumowisko skalne. Docieramy do rozwidlenia szlaków przy przełęczy Col de la Gliere, możemy iść w dół w kierunku kolejki albo dalej w kierunku kolejnych jeziorek Lacs Noirs. Niebo w tym czasie już prawie całe zasnute było chmurami. Spotykamy dwóch Francuzów. Zagadujemy, pytamy jak daleko do jeziorek. Jeden z nich robi wielkie oczy, szacuje jakieś 20 min drogi. Sugeruje nam, że to pora schodzić w dół. Tak, tak my wiemy. Ale my tak tylko na chwileczkę, przecież to kawałek tylko. Leziemy jak osły pod górkę z jęzorami, szybko, by zobaczyć jeziorka. Nie docieramy tam, o 16.00 zapada decyzja-  zawracamy. I tak jest już o wiele za późno niż powinno być.

4. Kolejką sobie ułatwimy 

Nie sprawdziliśmy godziny zjazdu ostatniej kolejki. Wracamy do przełęczy Col de la Gliere. Spotykamy parę, tak samo "spóźnioną" jak my. Oni chcą się dostać do kolejki Brevent, my do L'Index. Patrzymy tylko z politowaniem na siebie i wzajemnie życzymy sobie powodzenia, choć już dobrze wiemy, że wszyscy nie mamy szans dotrzeć do kolejek przed porą zamknięcia. Jest 16.30 . Spieszymy się jak możemy, ale jesteśmy na straconej pozycji. Ostatni fragment dobija nas, gdy okazuje się, że mamy kawał drogi do szarpania pod górę, a jest 17.15. Widać niedziałającą już kolejkę, a do stacji trzeba wspiąć się trochę wyżej, odpuszczamy. Schodzimy więc z buta, nie będzie przejażdżki. Zaczyna kropić deszcz. Strome zejście, szeroką, utwardzona drogą, kamienie osuwają się od samego początku pod nogami a końca drogi nie widać, gdzieś w dole prawie 1800 metrów poniżej.  A całe zejście prowadzi pomiędzy stalowymi słupami kolejki.
Oby z deszczu nie zrobiła się burza. Teraz o tym pomyśleliśmy? Serio dopiero teraz? 
18.00 jesteśmy dopiero przy stacji pośredniej la Flegere (zamknięta przez cały sezon letni 2019) Na nasze szczęście trochę się rozpogodziło. Dojadamy resztki jedzenia. Zamiast wody niech będą mandarynki. Idziemy dalej. Ze względu na budowie nowej kolejki la Flegere, szlak częściowo jest zamknięty, ale dobrze oznaczono obejścia. Wędrujemy leśnym szlakiem, który zdaje się nie mieć końca. O 19.30 jesteśmy przy Chalet la Flora 1350 m npm. Gdzie o normalnej porze można wypić kawę, zjeść ciastko lub ciepły posiłek. Nam pozostało podziwianie widoku z tarasu.

5. Ile tej wody?

Tym razem za mało, 1 litr wody na osobę przy bardzo gorącym dniu i duchocie zdecydowanie za mało. Z naszego doświadczenia wiemy ( kto by myślał o tym na wakacjach), że na takie dni jak te trzeba więcej niż na dzień, gdzie jest przyjemne 16 stopni idealne do umiarkowanego wysiłku, gdzie słońce nie dogrzewa. Inaczej sprawa się ma gdy słońce piecze niemiłosiernie a droga daje kopa naszemu organizmowi i wyciska z nas "siódme poty". Ale kto by nosił takie ciężary ze sobą. Idziemy wymęczeni, z perspektywą długiego zejścia, a na pocieszenie ani kropli wody.

6. Ktokolwiek widział? Ktokolwiek wie?

O tym gdzie byliśmy tego dnia, co robiliśmy, jaki mieliśmy plan wiedzieli... No nawet my sami do końca nie wiedzieliśmy, a tak po za nami to nie wiedział nikt! Nie zostawiliśmy żadnych informacji. Sami też nie mieliśmy namiarów na jakiekolwiek numery alarmowe. Bo i po co, jesteśmy na wakacjach a w górach i tak nie ma zasięgu.

7. Jazda bez rozkładu jazdy

Docieramy do cywilizacji. I co z tego? Jest ok 20.00 Ale co z tego, że znaleźliśmy ulice, ale nie wiemy jaką, a żywej duszy na horyzoncie. Przystanek autobusowy jest, ale co z tego, że ostatni autobus odjechał pół godziny temu. Ale kolejny raz mamy szczęście. Jest autobus, ostatni kurs, którego nie doczytaliśmy, jedzie tylko do centrum. Jesteśmy uratowani. Na pole namiotowe docieramy już autobusem nocnym!

I tak jak wymieniłam nasze siedem błędów popełnionych tego dnia to tak jakbyśmy dostali siedem kocich żyć. Nasza historia skończyła się happy endem, nie wszystkie się tak kończą. Warto pomyśleć, zaplanować, oszacować czas i dobrze się przygotować zanim wybierzemy się w góry. 

przydatne informacje:

  • Czasy podane na tabliczkach na szlaku są czasami orientacyjnymi. Nie są do nich doliczone czasy postoju na robienie zdjęć czy odpoczynek. Przewodniki podpowiadają aby liczyć, że w ciągu godziny jesteśmy w stanie pokonać 300 m wejścia albo 450 zejścia. Przy planowaniu warto dodać sobie czas dodatkowy i wsiąść pod uwagę swoją kondycję i wytrzymałość.
  • Sprawdzajmy najaktualniejsze prognozy pogody. Najlepiej na stronach internetowych oficjalnie rekomendowanych. tutaj polecam www.chamonix.com lub www.meteo.fr. Warto rozejrzeć się nawet przed samym wejściem na szlak. Często przy punktach informacyjnych są wywieszane aktualne prognozy pogody i informacje o warunkach na szlakach i w wyższych partiach gór
  • ważne numery telefonów

112 - międzynarodowy numer alarmowy
18 - centrum ratownictwa góskiego (Francja)
15 - Almbulans
+33 (0) 4 50 53 16 89 - Centrum ratownictwa górskiego (Francja)












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz