Pokazywanie postów oznaczonych etykietą city tour. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą city tour. Pokaż wszystkie posty

piątek, 20 listopada 2015

"Perły Jeziora Genewskiego" Dzień I

Szwajcaria 
Dzień I
GENEWA



No i nadszedł ten dzień. Wstajemy wcześnie rano, ok 4, śniadanie, szybkie ogarnięcie się i w drogę, bierzemy godzinę zapasu, na podróż planujemy 3,5 godziny. Aha, bo nie wspomniałam, wylot mamy z Londynu, więc małe UKtrip. Docieramy na parking pod lotniskiem zdecydowanie za wcześnie, na parkingu check-in błyskawiczny, autobus z transferem praktycznie od ręki, a miał być dopiero po 20 min. Wszystko idzie w ekspresowym tempie, więc na lotnisku mamy zdecydowanie za dużo czasu. Krążymy po pasażu, a tu mija nas dwóch  uzbrojonych po zęby policjantów, budzą u mnie respekt i małe przerażenie, tak, strasznie boję się broni, pistoletów itp. Jeszcze nic nie wiemy, na strefie bezcłowej mam czas odpalić facebooka, a tam akcja "pray for France". Adi, coś się stało we Francji??? Chwile później już wiemy więcej o zamachach terrorystycznych. Ciary mnie przechodzą, bo dotychczas te rzeczy dotyczyły nas tyle co ile wiadomości oglądaliśmy w telewizji, a tu skutki zaczynamy odczuwać na własnej skórze, tzn. niepokój, bezsilość, oczekiwanie co będzie dalej, myśli przecież mogliśmy tam być...Teraz już wiemy dlaczego uzbrojeni policjanci krążą po korytarzach, wzmożona kontrola. Kosmetyki, które zawsze wożę w tych samych małych buteleczkach ledwo przechodzą tym razem przez kontrole bezpieczeństwa.

W końcu lecimy, lot krótki, 1,5 godziny, podchodzimy do lądowania, widzimy przez okienko Jezioro Genewskie ( przez Francuzów nazywane Jeziorem Lemańskim i olbrzymi słup wody- jupi, ale niespodzianka, Jet d'Eau działa, a listopadzie miała być wyłączona.

Pogoda piękna, słońce, słońce, słońce. Idziemy nad jezioro, spacerujemy najpierw lewym brzegiem, nie mozemy sie nadziwić jak wysoki jest słup wody wyrzucany przez Jet d'Eau, a w oddali na horyzoncie mieni nam się ośnieżony szczyt Mont Blanc. Spotykamy nawet parę osób, które korzystając z uroczej pogody kąpią się w jeziorze niczym w środku lata. W lekkim szoku, udajemy się w kierunku starego miasta, docieramy do Katedry Św. Piotra, tam kupujemy bilet wstępu na wieżę, skąd podziwiamy piękną panoramę Genewy. Dalej szwendamy się bez mapy i celu po starówce, mijając parę ważniejszych turystycznie budowli takich jak Arsenal les Canons i Hotel de Ville, docieramy do Park des Bastions, gdzie znajduje parenaście stanowisk do gry w duże szachy- to tak rozrywkowo, tak historycznie znajduje się tam pomnik ku czci reformacji. 

nasze wnioski:
1.   Czym pachnie Genewa?? Bardzo drogimi perfumami i serem- bardzo kontrastowo
2.   Jakimi samochodami jeźdżą mieszkańcy?? Święta trójca: Porsche, Ferrari i Maserati
3.  To miasto jak i również okolice są rajem dla artystów rzeźbiarzy-wizjonerów, na każdym                     kroku spotykać możemy jakąś rzeźbę lub inną formę sztuki.



































piątek, 30 października 2015

Palma de Mallorca - serce Majorki

25.08.2011 Pallma de Mallorca
wspominamy...




To był mój pierwszy od trzech lat tydzien lenistwa- wyczekane wakacje pt "plaża, morze i słońce", ale cóż być na wakacjach i nie odkryć innych ciekawych miejsc poza plażą, być w Hiszpanii i nie skorzystać z leniwej sjesty w śrdku dnia, być na Majorce i nie odwiedzić stolicy wyspy - Palmy??? niewybaczalne. Nasza wycieczka zaczęła się tak: pewnnego słonecznego poranna....
zacznę inaczej jeśli znajdzie się jakaś osoba, któa będzie sie zastanawiać czy warto się udać w to wakacyjne miejsce od razu polecam, mimo że majorka okraeślana jest i tak jest miejscem docelowym turystyki masowej jest także wyspą na któej odkryć można wiele ciekwych, fascynujących miejsc.
Z racji tego iż mój urlop był niestety az nie do pomyślenia jeśli chodzi o mnie na słodkie lenistywo, urocza sielankowa smażalnia plażowa została w cudny sposób przerwana przez wycieczkę do Malmy de Mallorca. Do Palmy z naszej mieściny dotarliśmy autobusem ( z różnych miejscowości na Majorce do stolicy można dotrześ autobusami lub połączeniami kolejowymi) Podróż zajęła nam z jakieś 45 min, niestety gdyby nie ciągłe korki, czerwone światłą i przystanki, dotarlibyśmy tam w o połowe krótszym czasie, ale i tak nie ma co narzekać, było dobrze. Wysiedliśmy na przystanku znajdującym się zaraz na przeciwko katedry, którą było już widać z daleka i nawet od strony zatoki. Katedra jest wizytówką tego miasta i stałą pozycją na większości pocztówek. Z przystanku udaliśmy sie w stronę katedry mijając po koleji zaczepiających nas i zachęcających do fotografowania ( oczywiście za opłata- "co łaska" lub "cena do negocjacji") starożytnych rycerzy, gladiatorów, pawiów, grajków, mimów itp, których było tam dosyć sporo. Przy wejściu do katedry, idąc od strony portu, po lewej stronie znajduje się przepiękny ogórd z przepięknymi fontannami, mnóstwem zieleni egzotycznych roślin, dających cień i chwile wytchnienia od smażącego słońca, z przyjemnością spaceruje się dróżkami tego ogrodu. Obok katedry znajduje sie dawny pałac . Po krótkiej przechadzce po ogrodzie wspieliśmy sie  na skarpę w stronę wejścia do katedry. Katedra jest jedną z najwyższych katedr w całej Hiszpanii, wewnątrz urzekły mnie witraże, wpadajace przez nie promienie słoneczne wypełniały całe wnętrze tęczą kolorów, nadajac murom fantastyczne barwy. Po wyjściu z katedry przeszliśmy przez uroczy dziedziniec, a stamtąd w labirynt wąskich uliczek, któe mnie zaczarowały. Mój chłopak na pytanie gdzie teraz mamy iść? uzyskał odpowiedź - prze siebie. Można tam się z chęcia zgubić:) Dalszy cią wycieczki biegł nadal wąziutkimi uliczkami od placu do placu (któych w Palmie nie brakowało)