piątek, 2 września 2016

Italiano- Dzień turystyki masowej- wyciąg Skyway i wodospady Lillaz w Dolinie Aosty

Ostatni dzień pobytu we włoskich Alpach postanowiliśmy spędzić jak tysiące turystów przybywających w ten zakątek. Niezbyt wymagająco, niezbyt wymyślnie, ale za to bardzo atrakcyjnie. Wybraliśmy na ten dzień dwie największe i najpopularniejsze atrakcje turystyczne. Chyba zresztą cieszące się dużą popularnością wśród miejscowych, którzy bardzo polecali nam odwiedzenie tych miejsc- alpejskich ikon wyjętych wprost z folderów turystycznych.

Po pierwsze - Skyway- kolejka linowa na Mont Blank, z uwagi, że odwiedziliśmy Włochy- w następnych akapitach będę nazywać ten szczyt z włoska - Monte Bianco.

Po drugie- wodospady Lillaz- wodospady położone w malowniczym zakątku alpejskiej doliny Aosty.


Na Skyway zdecydowaliśmy się na ostatni dzień przed wylotem do Włoch. A spowodowane było to ceną biletów - 49 euro/ os.dorosła/ dwie stacje Pavillon i Punta Herbornner/góra-dół. No cóż, widzieć, a nie być? Karta kredytowa poszła w użycie. Nie żałujemy. Widoki przecudne. Kolejka podzielona jest na dwa 5 minutowe odcinki. Kabina skonstruowana jest w świetny sposób, podczas tych 5 minut przejazdu obraca się w 360 st wokół osi, tak że stojąc w jednym miejscu możemy obserwować całą panoramę dookoła.

STACJA PAVILLON - 2 173m n.p.m.

Znajduje się w połowie trasy, mamy tu taras widokowy z leżakami i kawiarnię. Doskonały widok na Dolinę Aosty. Dodoatkowo można tu zwiedzić ogród botaniczny. 






STACJA PUNTA HELBRONNER- 3 466m n.p.m.

Przesiadamy się do następnej kolejki, Widoki zmieniają się w mgnieniu oka, znika zieleń przeważająca w dolinie, a na jej miejsce wstępują brunatno- szare skały i biel zalegającego na stokach śniegu. Dalej wyłania się po prawej schronisko- Torino. Wysiadamy na wysokości 3466m n.p.m. Opuszczamy gondole, wychodzimy do przeszklonego korytarza, a przez szybę od razy widok wersja "live", na naszych oczach schodzi niewielka lawina!! Gdzie my jesteśmy?? Po prawej widzimy znajdujący się kilkanaście metrów niżej  schronisko. Po lewej mamy pierwszy taras widokowy, wspinając się wyżej po kosmicznej konstrukcji stacji docieramy do okrągłego tarasu z przepiękną panoramą. Szczyt Monte Bianco wydawać by się mogło z tego punktu- mamy na wyciągnięcie ręki. Jest to chyba miejsce, gdzie zwykły śmiertelnik może na własnej skórze poczuć bliskość alpinizmu. Bo tu właśnie w tym miejscu mieszają się dwa światy- turystów w adidasach, lakierkach i butach na obcasie i wspinaczy- alpinistów, wyposażonych w czekany, liny i raki. Na tarasie jest bardzo tłoczno. Ze stacji wychodzi metalowa kładka na lodowiec, z każdym krokiem o niebezpieczeństwie i zagrożeniach informują nas znaczki i tablice. Na końcu kładki mamy parę metalowych stopni i zaczyna się praktycznie lodowiec. Jest ślisko. Jednak amatorów selfie na lodowcu nie brakuje. My nie korzystamy z tej atrakcji, za to udajemy się do wspomnianego już wcześniej schroniska. 










RIFUGIO TORINO 3 375m n.p.m.

Ze stacji jedziemy najpierw windą w dół, a później wędrujemy wydrążonym w skale tunelu. Przy schronisku znajduje się taras restauracji z najpiękniejszym widokiem. Niestety nie znajdujemy tam wolnego miejsca. Pijemy kawę i jemy ciacho w środku świeżo wyremontowanego schroniska. 



Wracamy kolejka do dolnej stacji. Jedziemy dalej.

WODOSPADY LILLAZ

Od stacji Skyway dzieli nas godzinna podróż do kolejnego punktu. Jedziemy znaną nam już doliną aż docieramy do miejscowści Cogne, stąd już chwila drogi i szukamy miejsca parkingowego na zatłoczonym parkingu, mamy szczęście, znajdujemy wolną miejscówkę. Po chwili lekko zbici z tropu, nie możemy się odnaleść, szukamy drogowskazu na wodospady, przez przypadek odnajdujemy strzałkę. Podążamy zgodnie z wytyczonym kierunkowskazem, docieramy do wejścia do parku. jest tłoczno, wręcz bardzo tłoczno. Mnóstwo turystów, rodzin z dziećmi, kocyk przy kocyku szczelnie zasłania trawnik, wędrójemy z tłumem wzdłuż strumienia. Po ok. 10 min spacerku docieramy do pierwszego wodospadu. Jest malowniczy. Ale tak samo jak urokliwy jest w takim samym stopniu, każdy większy kamień znajdujący się w otoczeniu wodospadu obklejony jest przez wypoczywających, niedzielnych turystów;) Chwilę dalej znajduje się kolejny wodospad, nad którym przwieszony został mostek. Od tego momentu zaczyna się wspinaczka w wyższe partie, ciągle płyniemy z tłumem. Jesteśmy już nad drugim wodospadem, który przed chwilą podziwialiśmy u dołu. Szlak rozwidla się, można iść prosto i wracać do centrum miejscowości, albo skręcić w prawo na ścieżkę prowadzącą do trzeceigo wodospadu. Dociera tam już garstka z całego tłumu, co nie znaczy, że jesteśmy tam sami. Udaje nam się znaleść nasz własny kamień. Tam czas zatrzymuje się w miejscu. Odpoczywamy, relaksujemy sie w rytmie szumiącej wody. Wygrzewamy się w ciepłych promieniach słońca i chłodizmy się w lodowatym nurcie płynącej wody. Idealne zakończenie weekendu.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz