środa, 6 czerwca 2018

Zatoka Wraku i już? Greckie wakacje na Zakhintosie


W Grecji byliśmy raz. Na Krecie. W greckich wakacjach najbardziej ujmujące za serce jest spokojne wręcz bezstresowe podejście do życia. Dni wakacyjne płyną tu powoli, dyktowane szumem morza i dźwiękiem fal rozmywających się u brzegu plaży. Lekkie kołatanie serca mogą nam sprawić jedynie  piękne krajobrazy. A po za tym pełen luz. I tak też kierowani tęsknotą za beztroskimi wakacjami zdecydowaliśmy się odwiedzić Grecję jeszcze raz. Od dawna gdzieś na naszej liście marzeń znajdowało się "bycie" na słynnej plaży Navagio wizytówce samej Grecji jak i wyspy, na której się znajduje - Zakhintos. I tak oto nasze drugie wakacje w Grecji rozpoczęliśmy lądowaniem na wspomnianej wyspie.

LAGANAS


A mama mówiła, a mama prosiła "dzieci, tym razem naprawdę odpocznijcie, nigdzie już nie jeździjcie, tylko poleżeć na plaży i nacieszcie się słońcem". Nasz hotel znajduje się w miejscowości Laganas. Jest to miejsce które szczerze polecamy osobom kochającym życie nocne, kluby, dyskoteki i całodobowe imprezy. A plażowanie stanowi dla nich dodatek do wakacji. Plaża wydaje się być w porządku, ale to za mało jak na Grecją.

I tak pierwszego wieczora odwiedziliśmy jedno tamtejsze biuro podróży i dwie wypożyczalnie samochodów. Efekt? Trzy dni auto do dyspozycji, każdego dnia inne - dla różnorodności, a pomiędzy tym jeden dzień komercyjnej wycieczki. Niestety do słynnej Zatoki Wraku nie dotrzemy inaczej jak drogą morska, na jakimś jachciku, łódce czy czymkolwiek innym pływającym. Władze, aby bronić biednych turystów tłumnie przybywających w to miejsce przed zadeptaniem się nawzajem, wprowadziły ograniczenia: na plaży w zatoce możemy przebywać jedynie godzinę, po tym czasie należy opuścić to miejsce.
Więc drugiego dnia wakacji opuściliśmy naszą jaskinię rozrywki i udaliśmy się w poszukiwanie miejsc bardziej spełniających nasze wyobrażenie na temat Grecji. Odwiedzamy półwysep znajdujący się w południowo-wschodniej części wyspy.

GREKAS

Na pierwszy rzut jedziemy sprawdzić czy są żółwie na plaży Grekas, która sobie upodobały te stworzenia na zakładanie gniazd. I tak gniazd jest mnóstwo, specjalnie oznaczonych i zabezpieczonych przez strażników sprawujących pieczę nad bezpieczeństwem małych żółwi, które maja sie wykluć z zakopanych w piasku jaj. Część piaszczysta plaży jest zarezwowana wyłącznie dla żółwi. My możemy nacieszyć się pięknem słońca i morza jedynie z odpłatnych leżaków rozłożonych w części kamienistej plaży.


PORTO ROMA

Następnie postanawiamy sprawdzić stan wody po drugiej stronie półwyspu. Zaglądamy do Porto Roma-jest to niewielka plaża na kilka leżaków (płatnych) ustawionych na tarasach. My rozkładamy się na dwuch kamykach. Większość czasu spędzamy w wodzie, która okazuje się pare stopni chłodniejsza niż ta na poprzedniej plaży. Jedziemy dalej.


BANANA BEACH

Ostatnia plaża tego dnia to Banana Beach- szeroka, piaszczysta plaża z różnymi rodzajami leżaków, leżanek i baldachimów. Znajdziemy tu też szeroką ofertę sportów wodnych oraz restauracja i bar.



PRZYLĄDEK KERI

Na koniec dnia oglądamy zachód słońca na słynących z najpiękniejszych zachodów przylądku Keri. Dokładnie parkujemy przy zbitym z paru desek barze ze snopkami siana robiącymi za siedzicka Faros Keriou. Obok znajduje się latarnia morska. Warto będąc w tamtym miejscu poszukać masztu z największą flaga  Grecji. My nie mając pojęcia o istnieniu tejże flagi nie podjeliśmy żadnych poszukiwań. Za to w tłumie gapiów podziwialiśmy topiące się słońce. I byliśmy nawet świadkami romantycznych oświadczyn i zaręczyn. Tak tam pięknie!


Kolejny dzień. Kolejne auto. Kolejne plaże. Tym razem sprawdzamy północno- wschodnia część wyspy.


XIGIA

Przystanek pierwszy to plaża Xigia. Znajduje się w głębi, wcięta między strome zbocza. Od razu czuć stęchłym jajem! To związki siarki dają o sobie znać. Wody tej zatoczki słyną również z wysokiej zawartości kolagenu. Kapiel w tej wodzie jest naturalnym SPA dla skóry, ma właściwośi lecznicznicze.według legend sam Herkules odbudowywał siły relaksując się w tym miejscu. Musimy się tu też przyzwyczaić do przemiennych prądów ciełej i zmniej wody.


POTAMITIS WINDMILL

Dalej miała być plaża Agios Nikolaos, ale opróćz portu nie znaleźliśmy tam nic ciekawego.
Postanawiamy dotrzeć do latarni morskiej Skinari. Naszą uwagę jednak przyciąga budynek z wiatrakiem na tyle, że do latarni ostatecznie nie docieramy. Trafiamy do restauracji Potamitis Windmill. Możemy tam zjeść greckie specjały z przepięknym widokiem na turkusowe morze. Urzeczeni głębią koloru morza podążamy murowanymi schodkami prowadzącymi w dół. Są tam tarasy z leżakami, część jest zadaszona. My rozkładamy ręczniki na znajdującym się najbliżej wody betonowym tarasie.  I tam mimo braku piasku, prawdziwej plaży, spędzamy najprzyjemniejsze popołudnie. Okazuje się, że to miejsce położone jest nad błękitnymi grotami. Woda jest tu przeźroczysta z doskonałą widocznością na kilka metrów.






KALAMAKI

Ostatnie promienie słońca łapiemy jeszcze na plaży Kalamaki łączącej się z plażą w Laganas.
Dodatkową atrakcję stanowi bliskość lotniska. Samoloty podchodzące do lądowania od strony morza przelatują niziutko nad leżakami.




ZATOKA WRAKU I BŁEKITNE GROTY

Następny dzień to nasza komercyjna wycieczka. Mix Północ. Zaczynamy od degustacji win w winiarnii, potem odwiedzamy parę znanym już miejsc widzianych dzień wcześniej. Płyniemy łódką do błękitnych grot, podziwiamy zatokę wraku z góry, krocząc brzegiem klifu, a następnie łodzią docieramy z portu Vromi na plażę Navagio. Dzień pełen jest wizyta u lokalnych rodzin produkujących wina, zioła, oliwy, wina i nalewki, wszelkie dobra jakie oferuje ta wyspa.












CAMEO - WYSPA ŚLUBÓW

Ostatni dzień samochodowych wojaży rozpoczynamy poranną wizytą na słynnej wyspie Cameo zwana również wyspą ślubów.  Do wyspy prowadzi pozbijany w fantazyjny sposób drewniany mostek. Jesteśmy jednymi z pierwszych klientów. Wstęp jest płatny, ale bilet ten wymieniamy na drinka w barze. My wybieramy frappe. Generalnie miejsce nastawione na najwyższą formę chilloutowania. Położone jest w niewielkiej odległości od Laganas, obok znajduje się niewielki port gdzie też udało nam się zobaczyć żółwia caretta.






KERI BEACH

Kolejną plażą do testowania została Keri Beach. Spokojna zatoczka z płytką wodą. Plaża długa, choć bardzo wąska. Można rozłożyć sobie kocyk w cieniu przy rosnących prawie przy samym brzegu drzewach lub wynająć leżak.


MARATHIAS

Jedziemy dalej aby odkryć najbardziej ukrytą ze wszystkich odwiedzonych przez nas plaż. Nie ma na nią żadnego drogowskazu. Na jej ślad naprowadzają nas jedynie google maps. Jest to plaża Marathias. Prawie udaje nam sie przeoczyć drogę do niej. Jedynie zaparkowane kilka samochodów pomiędzy drzewkami oliwnymi wzdłuż drogi naprowadzają nas w to miejsce. Aby dostać się do plaży musimy przejść kamienistą, w momentach stromą ścieżką wzdłuż wąwozu. Zajmuje nam to parę minut. Docieramy do kameralnej plaży w całości pokrytą białymi kamieniami. Tu też o dziwo jest parę leżaków do wynajęcia i chłopina z tacą sprzedający świeże owoce. Ta plaża kradnie nasze serca.




ST. NICHOLAS

Po południu postanawiamy sprawdzić jeszcze jedną plażę St. Nicholas znajdującą sie na półwyspie Vasilikos. Kawałek drogi ale jedziemy. Plaża szeroka, piaszczysta z dużą ilością leżaków barów i restauracji. Do tego bogata baza sportów wodnych. Niestety nie znajdujemy tu odpowiedniej atmosfery dla nas. Jedyny plus dla oczu to widok śnieżnych ścian kaplicy św. Nikolaosa odbijających się od błękitu nieba i wody.

DAFNI

Wieczornym bonusem okazuje się plaża Dafni. Aby dotrzeć do niej najlepiej wybrać quada albo jakieś auto terenowe. Daliśmy radę osobówką, ale kręta, żwirowa droga pełna wybojów i stromych podjazdów w obliczu przepaści po bokach przyprawia o szybkie kołatanie serca. Na dole znajduje sie świetna restauracja. Bardzo miła obsługa szczęśliwa, że goście dotarli cali i nie poobijani witaja nas z daleka. Tam też niestety odkrywamy jak szybko słońce chyli się ku zachodowi. A zachód słońca chcemy oglądać z zupełnie innego punktu wyspy. Z południowej części jedziemy na północno- zachodnią część wyspy.




KAMPI

Bardzo intensywny dzień kończymy jedząc kolację na zboczach klifów Kampi w restauracji Cross Taverna.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz