Wielka Przełęcz Świętego Bernarda |
Jezioro Prarayer |
Część serca, mała część zakochała się we Włoszech po wizycie w Wenecji.
Dlaczego??
Bo to kraj, gdzie powiewa wiatr pachnący śródziemnomorską egzotyką.
Bo... obmywa włoskie brzegi turkusowe morze.
Bo... na północy królują białe, alpejskie szczyty.
Bo... w końcu poznaliśmy smak prawdziwej włoskiej pizzy, i wszystkie dotychczasowe, jakie mieliśmy okazję zjeść i zachwycać się ich smakiem- straciły zupełnie na swojej wyjątkowości.
Bo... Włosi wydają się być przesiąknięci nawykami, które do tej pory przypisywałam naszym rodakom. Tzn. lubią te same sporty wyścigowe, które miałam okazje poznać na lotniskach pt. kto pierwszy w kolejce do samolotu, który jeszcze fruwa gdzieś 10 km nad ziemią. Myślałam że w tej kwestii jesteśmy wyjątkowym narodem. Niestety nie. W szybkości ustawiania się do kolejki wyprzedzają nas Włosi. Niestety, my za zwyczaj się spieszymy, oni zawsze gdzieś gonią. Wyjątkiem jest chyba ta ich sjesta. W tym obyczaju mieliśmy problem się odnaleźć, no bo jak to o 14.00 wszystko jest zamknięte??