wtorek, 23 stycznia 2018

Włoska majówka - dzień trekkingowy- balkon na jezioro Como- Rifugio Menaggio i szczyt Monte Grona


Włochy, góry i majówka - bez wspinaczki na jakąś górę nie było by frajdy. Po przeszukaniu parunastu stron internetowych i blogów wybraliśmy na nasz cel schronisko górskie Menaggio usytuowane w malowniczym miejscu,  na południowym stoku góry Monte Grona,  co miało gwarantować wspaniałe widoki na okolice jeziora Como. Jeśli macie ochotę podążyć naszą ścieżką przeczytajcie poniższy wpis. Zapraszamy!
Wstaliśmy dość wcześnie jak na nas, zjedliśmy pyszne słodkie włoskie śniadanie i pogadaliśmy trochę z właścicielem pensjonatu, w którym się zatrzymaliśmy. Od niego otrzymaliśmy listę, gdzie serwują dobrą pizze, dobre włoskie jedzenie i dobre lody. Nie wiem czy to już robiłam, ale naprawdę jeśli gdzieś jesteście pytajcie ludzi, którzy tam żyją czy coś polecają. Z doświadczenia wiemy, iż każdy wyśle nas do naprawde dobrych miejsc i nie będziemy rozczarowani. Najczęściej są to miejsca w których sami polecający lubią przebywać  czy się stołować. Tak jak w Wenecji trafiliśmy to wspaniałej restauracji, której nazwy nie znaleźliśmy w najlepszym przewodniku tak tu dowiedzieliśmy się gdzie mają najlepszą pizze w mieście! Ale o tym to na samym końcu jeszcze wspomne.
Parking: Breglia - kilkanaście miejsc parkingowych między kościołem a przystankiem autobusowym (autobus linii C13)
Czas: 1 h 45 min
Przewyższenie : 650 m
Oznaczenie szlaku: czerwono-biało- czerwone, dodatkowo wysprejowane żółte kropki i strzałki na kamieniach i drodze.
Schronisko Menaggio: otwarte latem codziennie zaś w ciągu reszty roku tylko w weekendy i okresy świąteczne- wakacyjne.

Trasa naszej wspinaczki zaczyna się w miejscowości Breglia położonej na wysokości 749 m. Opuszczamy parking i drogą Monti do Breglia wspinamy się na górę, przy drugim zakręcie znajduje się  urocza fontanna - doskonałe miejsce do odpoczynku  w cieniu w upalny dzień (korzystamy przy powrocie). I tam musimy odnaleźć znaczek prowadzący na skrót z napisem "monti di Breglia/ Rifugo Menaggio".  Był to newralgiczny punkt naszej wędrówki, spędziliśmy pare minut na poszukiwaniu tabliczki, aż w końcu odnaleźliśmy ja gdzieś niechlujnie przymocowaną do drzewa z równie niechlujnie wysmarowanym napisem. Mieliśmy lekkie obawy o dalsze oznakowanie tego stylu, ale dalej okazało się całkiem znośne. Wdrapujemy się stopniowo pod górę, wychodzimy na drogę i znów na skrót przez las, pod górkę  i znów wychodzimy na drogę. Tym razem podążamy drogą jakieś 300 metrów, by ponownie przejść skrótem po lewej stronie drogi prowadzącym przez pole. Po raz kolejny docieramy do drogi i znów podążamy szlakiem przez las by po kilku minutach wylądować na tej samej drodze, która serpentyną prowadziła do domostw znajdujących się na wysokości 1000 m. Chwila rozmyślań: "ale ci Włosi mają piękne widoki z okien domów". Dalej znajduje się strefa piknikowa z wodotryskiem i stołami piknikowymi. Doskonały moment na chwilę przerwy, zrobiło się bardzo ciepło, majowe słońce grzeje już mocno. Z tarasu piknikowego mamy przepiękne widoki. Warto zatrzymać się tu na moment. Wchodzimy na szlak między skałami. Wspinamy się dalej pod górę, docieramy do otwartej przestrzeni wykorzystanej na parking, dalej szlak jest po lewej. Docieramy do skrzyżowania szlaków. Mamy do wyboru Senterio Alto i Sentario Basso. Wybieramy pierwszy - bo podobno lepsze widoki i idziemy w prawo, a drugi szlak rekomendowany jest zima przy dużych opadach śniegu. Ścieżka prowadzi pośród lasu brzozowego. Kolejne skrzyżowanie szlaków S. Amate i Monte Bregagno. Trzymamy się lewej strony, stąd już prosta droga do schroniska. Schronisko oczywiście zamknięte - jest poniedziałek. Spotykamy tam pare amerykanów - robią nam fotke z widoczkiem. Odpoczywamy - dotarliśmy do naszego celu. Piękne widoki, ośnieżone szczyty i błyszczące jezioro w dole, piękna pogoda i te ostre górskie powietrze, tego potrzebowaliśmy i za tym tęskniliśmy. Ale troche mało. Postanowiliśmy przejść się jeszcze do punktu widokowego Pizzo a Coppa - 15 min wędrówka. Stąd roztacza się widok nie tylko na jezioro Como, ale całą doline Menaggio z jeziorem Piano i Lugano. Tu też postanawiamy dotrzeć na szczyt Monte Grona. Są trzy opcje:
-Via Normale
-Via Direttissima
-Via Ferrata - wersja dla alpinistów z odpowiednim ekwipunkiem.

Wybieramy pierwszą opcję Via Normale, a z powrotem wrócimy wersją drugą. Dość łatwo dotarliśmy pod sam szczyt, lecz nie wspieliśmy się ostatnich kilku metrów. Wymagało to asekuracji łańcuchami metalowymi. Niestety mi w trakcie wędrówki zaczął doskwierać ból kręgosłupa i nie chcieliśmy ryzykować większej kontuzji takim podciąganiem się na łańcuchu ( był to pierwszy raz kiedy w pełni świadomie odpuściłam ze względu zdrowia i bezpieczeństwa). Niedosyt pozostał, brakło zaledwie kilka metrów.
Powrót, zgodnie z mapą wchodzimy  na Via Direttissima, a po paru metrach czeka nas ciężkie, strome przejście z łańcuchami a pod nimi urwisko. Panika. Czy coś pomyliliśmy? Czy to nie ferrata?Gorączkowo rozglądamy się wokół, próbując się  upewnić czy to dobry szlak i rozważając możliwość powrotu ścieżką z wejścia. Na nasze szczęście pojawia się młoda para - wyposażona w kaski, linki i inne alpinistyczne gadżety. Na ich widok zaczynam przekonywać się, że jednak to początek drogi na ferratę. Widząc naszą konsternację, grzecznie pytają się czy się zgubiliśmy i czy potrzebujemy pomocy. Tak wywiązuje się rozmowa, a po chwili oferują nam swoja asekurację i zapewniaja, że dalsza część szlaku to lekka i przyjemna trasa. I tak wędrujemy z nimi przez jakieś pół godziny. On Australijczyk, ona Francuzka i my Polacy z Anglii spotkaliśmy sie gdzieś na szlaku we Włoszech. Tematy się kręcą od gór przez politykę (akurat wybierano nowego prezydenta Francji i wyniki referendum o Brexicie) do mitu o angielskim deszczu.  Jednak widać, że ich trochę stopujemy w naszej wspólnej wędrówce. Postanawiamy się rozdzielić. Oni szybko znikają nam z oczu gdzieś w dole, a my robimy co chwilę foto przystanki.
Wieczorem zaglądamy na moment do miejscowości Domaso, ale decydujemy się zjeść kolację w miejscowości obok. Za poleceniem trafiamy do Pizzerii Garbatona (Lungolago di Gravedona
Gravedona) - z wyśmienitą pizzą i wspaniałym widokiem na jezioro. Po kolacji spacerujemy deptakiem i jak przystało na włoską tradycję ( życie kwitnie o 22.00) wraz z Włochami skonsumowaliśmy słodkie lody.

Wieś Breglia
dobrze ukryty pierwszy kierunkowskaz




widoki z szlaku

miejsce piknikowe na Monte di Breglia

droga do schroniska

droga do schroniska 


 Rifugio Menaggio
 Rifugio Menaggio - panorama

LakeComo- Rifugio Menaggio

via Normale

via Normale



Lugano i Piano

Lugano i Piano

Monte Grona

via Direttissima - zejście

via Direttissima - zejście

via Direttissima - zejście

Domaso

Domaso


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz