niedziela, 28 lutego 2016

Cromford i the High Peak Incline- śladami przeszczłości - tam gdzie krzyżują się szlaki wodno-kolejowe epoki przemysłowej

Cromford & the High Peak Incline
20 luty 2013
długość : ok. 5,6 km
czas : 1h 45m
parking : w miejscowości Cromford, na północnym krańcu miejscowości.



Na ta wycieczkę wybraliśmy sie w lutym, mieliśmy już trochę po dziurki w nosie siedzenia w domu. Nadszedł czas na rozprostowanie kości. Więc wzieliśmy przewodnik w ręke i wybraliśmy akurat tą tracę, bo zapowiadała się na łatwą, nie wymagającą i ogólnie przyjemną, bardziej spacerową niż wędrówkową. Z zimowymi wyrawami też musimy się liczyć, że dzień jest niestety zdecydowanie krótszy niż to bywa latem, ale tego chyba nie trzeba tłumaczyć, każdy zauważył :)






środa, 3 lutego 2016

Solmon's Temple - Jednodniowa wędrówka w Peak District

Długość trasy:  7.2 km
Czas:                2h25m
Parking:           Buxton, Poole' Cavern car park - Buxton Coutry Park
                         Znajdziemy tam oprócz miejsc parkingowych informacje turystyczną, małą                                          kawiarenkę no i oczywiście toalety. 



Parkujemy, ogarniamy się i już jesteśmy gotowi do wędrówki. Z parkingu wydostajemy się spowrotem na główną drogę i skręcamy w prawo. Mijamy szkołe i docieramy do wejścia do "parku"- Jest tam kilka boisk do gry i właśnie odbywa się mecz na jednym z nich. Gromadka dzieciaków radośnie goni za piłką, a rodzice piknikują z brzegu. Mijamy ich szybko, dalej jest już spokojniej. Na skraju ostatniego boiska powinno być wejście na szlak, ale jakoś specjalnie nie rzuca się w oczy. Na szczęście przed nami wędruje inna para, tak samo zagubiona i zdezorientowana jak my. Nagle nam znikają sprzed oczu i równie nagle migają ich postacie za ścianą drzew, aaaha - znaleźli przejście - idziemy za nimi. 

czwartek, 28 stycznia 2016

Wielkanocny "spacerek" w Lake District - Langdale Pike

Langdale Pike

Planując Święta Wielkanocne w Polsce skupiamy się na wielkim poście, Wielkim Tygodniu, wszelkiego typu czynnościach zaczynając od tych związanych z kościelnymi, katolickimi w tym podkreślmy to polskimi tradycjami ozdabianiem jajek, kompletowaniu zawartości wielkanocnego koszyczka i wizytą na sobotnie święcenie tego ów koszyczka, kończąc na niedzielnym wielkanocnym, uroczystym śniadanku, szukaniu zajączka przez najmłodszych członków rodziny, a wreszcie na rodzinnym świętowaniu przy kawce i świątecznej babce i nie zapominajmy oczywiście o poniedziałkowym polewaniu śmigusowo-dyngusowym. Wszyscy są zabiegani, ale też wszyscy mają dni wolne od pracy i mogą w pełni poświęcić się świątecznej krzątaninie i całej tej radosnej otoczce.

My mamy inaczej! Nie żebyśmy specjalnie tego chcieli, nie żebyśmy nie próbowali tego zmienić, jesteśmy emigrantami, żyjemy w kraju gdzie Święta Wielkanocne nie są specjalnie ważne dla narodu. NIE MAMY WOLNEGO! Jedynie Niedziela Wielkanocna jest dla nas dniem wolnym, ale dniem wolnym od pracy jest nie dlatego że to święta, ale dlatego, że porostu niedziela- jak każda inna, zwykła niedziela, nic wyjątkowego, każdego tygodnia taką przecież mamy.

Tym razem, zamiast udawać, że da się w ciągu jednego niedzielnego dnia nadrobić cały ten czas jaki się w Polsce poświęca na przygotowania i obchodzenie Świąt Wielkanocnych,a potem się smucić, że jednak nie wyszło i "to nie to" postanowiliśmy spędzić je zupełnie inaczej.

Kliknij i czytaj i oglądaj dalej...

środa, 27 stycznia 2016

Kiedyś w Edenburgu...



Kolejny raz nadszedł czas na wspomnienia. Dziś będzie o Szkocji. Odwiedziliśmy ją w maju 2013 roku. Wiosna w tym czasie powinna być w pełni, no cóż w Szkocji nieśmiało dopiero dawała znać o swoim przyjściu. Wspominamy go tak:
1. TOWARZYSTWO: nasi goście przyjechali z dalekiej Polszy nas odwiedzić a my im oznajmiliśmy, że zabieramy ich na wycieczkę do ... Szkocji

2. PODRÓŻ: trasa przez góry i doły wąskimi dróżkami przyprawiająca o mdłości (niby główna droga dojazdowa z południa UK do Edynburga) 

3. ZWIEDZANIE: zaczynamy gdy słońce zmierza ku zachodowi, czyli szybko i intensywnie przemierzamy uliczki miasta, a gdy dopada nas noc, zaglądamy do szkockich barów: każdy klimatyczny, oczywiście uprzyjemniony szkocką "łyszką" i miłym towarzystwem.

4. NOCLEG: Pierwsze zderzenie z prawdziwym szkotem, nic go nie idzie zrozumieć. Okazuje się że my mamy rezerwację na niedzielę, a pan szkot ma nas wpisanych w komputerze na poniedziałek - ups. Dostajemy klucze do mieszkania 2 pokojowego, a tam niespodzianka: już są inni lokatorzy. Niezły przypał. W końcu dostajemy właściwy klucz do właściwego mieszkania. Uff nikt oprócz nas tam się nie rozgościł tym razem. Spokojna nic- mija szybko, a rankiem polowanie na śniadanie po lokalnych spożywczakach. Polowanie udane, śniadanie smacznie zjedzone i w drogę. W skrócie, żeby nie zamęczać:

Emotikon smile

Dzień IWłaściwie to jest już wieczór- zaliczamy spacerek główną ulicą The Royal Mile. Na jednym krańcu znajduje się Palace of Holyroodhouse, na drugim Zamek, po drodze mijamy budynek szkockiego parlamentu, zaglądamy do paru sklepów z pamiątkami - czyli sklepami wypełnionymi kraciastymi gadżetami i obecną na każdym kroku whisky. Włóczymy się tak przez chwilę i spacer kończymy na dziedzińcu edynburdzkiego zamku. Dalej zostają nam już tylko bary :)

Dzień IIPoświęcamy go prawie w całości The Royal Botanic Garden Edinburgh. Jest wiosna, przyroda budzi się do życia, właściwe zaczyna mrugać do nas zaspanym prawym oczkiem, śląc nam ciepłe słoneczne promienie i przybierając wszystkie kolory i rodzaje kwiatów. Oczywiście na sam koniec zaglądamy na plaże. Jest blisko i grzechem było by nie sprawdzić tego miejsca :)

GALERIA Z PODRÓŻY => => =>

niedziela, 10 stycznia 2016

wiosenno-ziomowa wycieczka samochodowa do Lake District

Termin:  marzec 2015
Czas:      2 dni
Miejsce: Cumbria, Lake Districk, Keswick

Tym razem zdecydowaliśmy się na spędzenie mroźnego marcowego weekendu w północnej część Lake District. Nocleg zarezerwowaliśmy w miejscowości Keswick, znajdującej się u brzegu jeziora Derwent Water. Pogoda bardzo nie dopisała, pierwszego dnia wiało, że chciało nas zwiać, na koniec się rozpadało i tak lało następnego dnia. Co nie znaczy, że taka pogoda nie sprzyja podróżowaniu. wręcz przeciwnie skłania nas do rezygnacji ze standardowo przyjętej formy podróżowania i zastąpienia jej czymś innym, szukaniu alternatyw, których przy pięknej pogodzie sprzyjającej przebawniu na świeżym powietrzu pewnie by się nie odkryło.


czwartek, 7 stycznia 2016

Kraina Angielski Jezior - Cumbria - Lake District

Wspomnień ciąg dalszy...
Dawno, dawno temu... gdzieś w Lake District ...

Grange over Sands,
Bowness on Windermere,
Windermere,
Ambleside,
Aira Waterfalls



Dzień I

Zaczynamy od Grange over Sands
Mieścina znajduje się nad morzem, ale po morzu ani śladu, zastaliśmy morze zielonej trawy porastającej brzeg morza, z czymś takim spotkaliśmy się pierwszy raz- znów Anglia nas zaskoczyła. Na deptaku miło i przyjemnie, na mapie odnajdujemy punkt widokowy, na górce, wspinamy się na nią, zastaje nas deszcz... ulewa... oberwanie chmury, na szczycie zamiast pięknej panoramy, była ściana deszczu. Kompletny brak widoczności, schodzą w dół było nam wszystko obojętne, byliśmy przemoknięci do suchej nitki.

Po szybkiej zmianie garderoby ruszamy dalej.